Zaledwie wczoraj na łamach Kontrabandy pisałem o planach wprowadzenia podatku nakładanego Big Techom. Jednak na plany wprowadzenia takiego podatku bardzo szybko zareagował przyszły ambasador Stanów Zjednoczonych — Thomas Rose, który napisał na Twitterze, że:
To niezbyt mądre! Autodestrukcyjny podatek, który zaszkodzi tylko Polsce i jej relacjom z USA. Prezydent Trump również odpowie odwetem, jak i powinien to zrobić. Odwołajcie podatek, aby uniknąć konsekwencji!
Należy zaznaczyć, że powyższy cytat to słowa osoby, która — choć została nominowana przez Donalda Trumpa 7 lutego — na czas pisania tego artykułu nie objęła jeszcze stanowiska ambasadorskiego w Polsce.
W odpowiedzi na powyższe, Ministerstwo Finansów udzieliło oświadczenia, według którego „prace nad podatkiem cyfrowym [nakładanym na Big Techy – przyp. aut.] obecnie nie trwają”.
Mimo negatywnych reakcji rządu amerykańskiego, Krzysztof Gawkowski zapowiedział, że plany jego resortu „nie ulegną zmianie”. Powiedział dziennikarzom Wirtualnej Polski, że „Ministerstwo Cyfryzacji nie wycofuje się z zapowiedzi [wprowadzenia podatku – przyp. aut.] i na pewno będzie dalej ten projekt konsultowało i realizowało”. Twierdzi też, że „jego ministerstwo wie, ile Big Techy zarabiają w Polsce” — przy czym nie powołał się na konkretne dane.
Na łamach Wirtualnej Polski pojawił się także komentarz ze strony minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz w trakcie wywiadu w TVP Info, która uważała, że „podatek od Big Techów spowoduje zaognienie relacji polsko-amerykańskich”.
Xavier Woliński, redaktor bloga wolnelewo.pl, stwierdził, że „Polska jest traktowana jak kolonia przez Stany Zjednoczone”, nazywając przy tym Thomasa Rose „gubernatorem imperium”.
Wcześniejsza próba opodatkowania Big Techów w Polsce
Warto też nadmienić, że nie jest to pierwsza próba, kiedy polski rząd chciał wprowadzić podatek nakładany Big Techom.
Już w 2018 roku planowano wprowadzić podobny podatek w Polsce, także za czasów prezydentury Donalda Trumpa w USA, jednak od tych prac się ostatecznie wycofano mimo późniejszego osiągnięcia porozumienia między krajami OECD a Stanami Zjednoczonymi (w 2018 roku takiemu podatkowi w Polsce się sprzeciwiły Stany Zjednoczone — skąd pochodzi piątka największych firm technologicznych).
W portalu ey.com przeczytać możemy, że:
Adresatem podatku miały zostać największe przedsiębiorstwa cyfrowe świadczące usługi na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, a podatek miał wejść w życie 1 stycznia 2020 roku. Prace nad wprowadzeniem przepisów zostały jednak zawieszone i do dzisiaj podatek ten nie został wprowadzony.
Ostatecznie podatek cyfrowy w Polsce — który został wprowadzony w drugiej połowie lipca 2020 roku — dotyczył wyłącznie dostawców usług VOD (streamingu wideo na żądanie).
Kilka lat później Ministerstwo Cyfryzacji pod egidą Krzysztofa Gawkowskiego zapowiedziało rozszerzenie zakresu opodatkowanych w powyższy sposób działalności — jednak nie jest wiadomym, czy ostatecznie prace nie zostaną po raz kolejny odłożone na czas nieokreślony nie tylko ze względu na sprzeciw przyszłego ambasadora USA, ale i też braku osiągniętego konsensusu wewnątrz koalicji rządzącej.
Źródła
Zdjęcie tytułowe pochodzi ze strony polandwatch.substack.com. Treść artykułu powstała na podstawie następujących źródeł tekstowych i/lub audiowizualnych:
- Post na Twitterze autorstwa Thomasa Rose z dnia 10.03.2025
- Nominat Trumpa na ambasadora w Polsce już grozi odwetem Warszawie. „Cofnijcie podatek”, opublikowany w serwisie money.pl przez Bartłomieja Chudego w dniu 10.03.2025
- MF odpowiada za politykę podatkową; nie prowadzi obecnie prac nad podatkiem cyfrowym, opublikowany w serwisie biznes.pap.pl przez Patrycję Sikorę w dniu 11.03.2025
- „Nie wycofujemy się”. Gawkowski odpowiada resortowi finansów, opublikowany w serwisie wiadomosci.wp.pl przez Patryka Michalskiego w dniu 11.03.2025
- Podatek cyfrowy. Amerykańskie imperium grozi palcem Polsce, opublikowany w serwisie wolnelewo.pl przez Xaviera Wolińskiego w dniu 11.03.2025


