Kilkukrotnie zastanawiałem się, czy (i jak) pisać ten tekst. Najwidoczniej nadszedł ten czas, tym bardziej, że z niewyjaśnionych bliżej przyczyn znowu zacząłem być zapraszany w szczególności na Messengera. Gdzie nie chcę mieć konta z wielu różnych powodów.
I kiedy się nad tym zastanawiam, jedna rzecz mnie w szczególności „niesie”: dlaczego, mimo tylu narzekań (a wbrew pozorom słyszę o tym całkiem sporo), mało kto w ogóle podjął jakiekolwiek działania zmierzające do zmiany komunikatora czy platformy społecznościowej?
Mało tego — w serwisie Hejto pewien czas temu zauważyłem ten wpis, który nie jest pierwszym w całej „anty-Facebookowej” litanii (pisownia oryginalna):
Wczoraj się chwaliłem i w sumie byłem dumny, że prowadzę fanpage na fejsie 15 lat, gdzie uzbierałem 40k obserwujących. Jeszcze wieczorem sprawdzałem Instagram (17k obserwujących), a tam prawie 10 lat działalności.
Przyznam, że całkiem pokaźne statystyki. Jednak nawet w dobie Digital Services/Markets Act, które do unijnego porządku prawnego weszło około dwa lata temu, wciąż w Polsce mamy taką sytuację, że jedna arbitralna decyzja amerykańskiej korporacji technologicznej — którą w tym przykładzie jest Meta Platforms — potrafi, mówiąc kolokwialnie, „wywrócić stół” — i nie będziemy w stanie nic z tym zrobić.
Skoro temat suwerenności cyfrowej w Europie jest wciąż gorący, może warto przemyśleć, by w Polsce też zaczęto realizować podobne pomysły? Jak nie w administracji publicznej, to przynajmniej w lokalnych społecznościach.
Co będzie potrzebne?
Najważniejsze jest, aby mieć chęć do działania — bez niej łatwo stracić zapał do stopniowego opuszczania usług Facebooka.
Dość obszerny (ale w języku angielskim) artykuł na Wikipedii wskazuje na niektóre z przyczyn, z których względu Meta Platforms jest szeroko krytykowana.
A jeżeli koniecznie chcesz dowiedzieć się o tym w języku polskim — dobrym startem może być choćby podcast fundacji „Internet. Czas działać!”, konkretniej odcinek 6.
Zanim jednak rozpoczniesz swoją wirtualną przeprowadzkę, określ, kto będzie Twoimi planami objęty, i dokąd się przeniesiesz.
Z doświadczenia wiem, że częste zmiany platform potrafią być męczące — zarówno dla Ciebie, jak i dla znajomych czy rodziny. Warto więc dobrze przemyśleć, gdzie ostatecznie wszyscy osiądziecie.
Przegląd komunikatorów
Signal
Jest to moim zdaniem dobry komunikator głównie do prywatnych rozmów — i to nie tylko z nazwy. Konwersacje są szyfrowane metodą end-to-end, polegającą na zaszyfrowaniu informacji w taki sposób, żeby tylko uczestnicy konwersacji mogli odczytać jej zawartość.
Kilka lat temu wspierał także SMSy, jednak twórcy zdecydowali się tę funkcjonalność usunąć — co wśród niektórych spowodowało sprzeciw.
Ja jednak twierdzę, że jest to przynajmniej z punktu wizerunkowego bardzo dobra decyzja. Mimo tego, że korzystając z Signala jako komunikatora do SMSów widniała w polu tekstowym informacja o „nieszyfrowanej rozmowie”, to wciąż był to SMS i nieświadome tego osoby mogły w pewnych sytuacjach nabić sobie, albo adresatowi takich wiadomości, spore rachunki. I przy okazji poskarżyć się oddziałowi wsparcia Signala o czymś, co powinno być wyjaśniane z operatorem telekomunikacyjnym.
Pomińmy już fakt, że jest to mocno przestarzały protokół — wiadomości mogą mieć tutaj wyłącznie po 160 znaków (z polskimi już tylko 80), załączniki mogą mieć maksymalnie 300 kB, i przede wszystkim nie ma tutaj jakiegokolwiek szyfrowania.
A skoro już mówimy o szyfrowaniu, to protokół szyfrowania używany w Signalu zyskał miano „złotego standardu szyfrowania”.
Meredith Whittaker, która jest prezydentką Signal Foundation, wielokrotnie wszczynała alarm w kontekście ustawy Chat Control — która również w mojej opinii (oraz Mel Majak) jest niebezpieczna, zapowiadając wyłączenie Signala na terenie krajów Unii Europejskiej, gdyby Chat Control zostałby wdrożony w życie.
Wadą dla niektórych może się okazać to, że rejestracja konta na Signalu wymaga podania numeru telefonu. Oraz to, że konta nie można zarejestrować w wersji komputerowej (koniecznością jest posiadanie telefonu z Androidem czy iOSem). Jeżeli jest to problemem dla Ciebie — przedstawmy następnego zawodnika.
XMPP
XMPP nie jest komunikatorem samym w sobie, tylko protokołem służącym do komunikacji, na którym oparta jest niezliczona ilość aplikacji.
Zaletą jest to, że z uwagi na jego charakter (jest to zdecentralizowany, otwarty standard) jego całkowite przejęcie przez większą firmę technologiczną jest praktycznie niemożliwe. Do tego jego konstrukcja jest odporna na ewentualną cenzurę prewencyjną, co jest przydatne w szczególności w krajach o autorytarnych rządach, zaś rejestracja konta na XMPP nie wymaga podawania numeru telefonu czy posiadania telefonu z konkretnym systemem operacyjnym.
Jednak wadą jest to, że różne aplikacje definiują na różnorakie sposoby to, jak obsługiwać poszczególny element protokołu, co może w szczególności wśród osób nietechnicznych powodować nieporozumienia. Jeżeli nie jesteś na to gotowy/-a — bezpieczniej jest przenieść się na choćby Signala.
Najważniejsze jest jednak to, że sam fakt, że rozważasz odejście od Facebooka, to już duży krok. Nie jest to łatwa decyzja, więc warto docenić nawet małe postępy.
Szerzej o tym, jak skonfigurować sobie odpowiedni komunikator oraz jak w ogóle zacząć z komunikacją na XMPP, przeczytasz tutaj.
Czego się wystrzegać?
Warto wystrzegać się komunikatorów takich jak WhatsApp (to jest komunikator zależny od Mety) czy Telegram, wobec którego pojawiły się poważne zastrzeżenia dotyczące prywatności.
SMSy nie są też najlepszą opcją z uwagi na ich ograniczenia techniczne, brak szyfrowania oraz w pewnych sytuacjach mogą także odpowiadać za wyższe rachunki z tytułu usług telekomunikacyjnych.
Pamiętaj też, że jeżeli osiądziesz na Signalu czy XMPP, to nawet najlepsze zabezpieczenia nie będą w stanie Cię wystarczająco ochronić, jeżeli im się nie przyjrzysz dokładniej. W wolnym czasie i w miarę możliwości przejrzyj sobie dostępne funkcje i ustaw je pod siebie.
Warto też pamiętać, że nawet najlepsze zabezpieczenia techniczne nie chronią przed tym, co sami zdecydujemy się ujawnić. Zaufanie między rozmówcami wciąż pozostaje najważniejsze.
Przegląd serwisów społecznościowych
⚠️ Uwaga!
Serwisy społecznościowe z natury nie zapewniają wystarczającej poufności bezpośrednich konwersacji, o ile istnieje taka opcja. Jeżeli chcesz komunikować się bezpiecznie, sprawdź sekcję powyżej.
Hejto
Spora część społeczności tego serwisu to „weterani” Wykopu — ale z tego co zdążyłem zauważyć, nie brakuje tam też kompletnie nowych twarzy.
Mimo tego, że aktywność w serwisie jest dość wysoka jak na mniej znany serwis społecznościowy, to atmosfera tam panująca jest naprawdę dobra. Oczywiście, jak w każdym serwisie, zdarzają się ci, którzy lubią siać zamęt — ale też dość szybko spotykają się z adekwatną kontrreakcją, czy to ze strony społeczności, czy — jeżeli trzeba — moderacji.
W tym serwisie da się też osiągnąć całkiem spore zasięgi — dla przykładu nasz post o Aaronie Swartzu (spoczywaj w pokoju!) osiągnął prawie 300 piorunów — graficznego odpowiednika polubień.
Nasz profil w serwisie Hejto jest dostępny w tym miejscu. Założyliśmy tam konto początkowo eksperymentalnie, ale okazało się, że jednak warto tutaj mieć swoją oficjalną obecność, gdyż dość szybko okazało się, że ruch do naszego serwisu w największym stopniu pochodzi właśnie stamtąd.
Oczywiście parafrazując pewną piosenkę — pamiętajcie o ogrodach tagach, publikując tam nowe wpisy. Moderacja na to akurat też patrzy; z tego względu zdecydowaliśmy się też tagować wpisy także w innych platformach społecznościowych, żeby niektórzy mieli łatwiej z filtrowaniem poszczególnych treści.
Niektórzy też mogą dostrzec w tym zaletę, że serwis Hejto ma polskie korzenie i podobnie jak „Kontrabanda” utrzymuje się głównie z crowdfundingu.
Mastodon
Hejto jest przykładem lokalnej alternatywy, z której można korzystać bez poczucia, że wszystko zależy od zagranicznej firmy. Mastodon z kolei przenosi ten pomysł na poziom techniczny — pozwalając tworzyć własne, niezależne instancje społecznościowe, które nadal mogą ze sobą współdziałać.
Choć Mastodon ma korzenie niemieckie (jego twórcą jest Eugen Rochko), to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby jego własną instancję uruchomić także w serwerach znajdujących się w Polsce. Albo w jakimkolwiek innym kraju. I przy tym nie tracisz kontaktu z resztą społeczności.
Jak to jest możliwe? Dzieje się to za sprawą protokołu o nazwie ActivityPub. Dociekliwych, jak funkcjonuje ten protokół od strony technicznej, zapraszam tutaj.
Jeżeli chodzi o aspekty społeczne, z mojej perspektywy mogłoby to wyglądać następująco — osoby techniczne zarządzają instancją Mastodona dla swojej lokalnej społeczności, w razie potrzeby tworzą instrukcję, jak się tam zarejestrować, i gdy trzeba, angażują dodatkowe osoby do pomocy przy moderacji treści.
W porównaniu do choćby grup na Facebooku, własna instancja Mastodona też wyróżnia się tym, że jest ona Waszą własną instancją, utrzymywaną przez Waszą społeczność — a nie przez pewien konglomerat zza oceanu.
Mastodon jest jednak opcją dla tych, którzy lubią formę tzw. mikroblogową — czyli taką, w której publikuje się krótkie wpisy z tego, co się w danej chwili zrobiło.
Osoby chcące obserwować nasze wpisy w Fediwersie (ponieważ Mastodon jest jego częścią) mogą wpisać w wyszukiwarkę @kontrabanda_blog@kontrabanda.net
.
PeerTube
Podobnie jak w przypadku Mastodona, PeerTube pozwala nam na uruchomienie własnego serwisu wideo w naszym zaciszu. Jest to projekt tworzony przez jednego (!) programistę o pseudonimie Chocobozzz, i wspierany przez francuską fundację Framasoft.
O ile bardziej jest to projekt kreowany na alternatywę dla YouTube’a, tak wciąż może stanowić za alternatywę dla choćby Facebook Watch. Przykładem publicznej instancji może być tube.pol.social, która mimo wrześniowych awarii jest dalej jedną z największych polskojęzycznych platform opartych o właśnie PeerTube’a.
Z PeerTube’a korzystają też więksi, również polskojęzyczni twórcy — na przykład arhn.eu, czego się w ogóle nie spodziewałem, ponieważ o tym Dark Archon w ogóle nie mówił. Albo nawet polskie samorządy, choćby ten w Starym Sączu.
I, rzecz jasna, również my — ponieważ wymyślanie na nowo koła by nam utrudniło pracę i tak już nadwyrężonej innymi obowiązkami ekipy naszego serwisu, Kontrabanda Play jest właśnie oparta o PeerTube’a.
Jedyną (póki co) zauważoną przeze mnie wadą jest to, że nie ma tam wielu innych wartościowych twórców — jednak, mimo wszystko, warto budować swoją obecność również i tam.
Pixelfed
Serwis alternatywny dla Instagrama, który do złudzenia może go przypominać. Jego twórca otrzymał nawet pewnego dnia wezwanie przedsądowe od samej Mety, jednak nie zostało podane do wiadomości publicznej, z jakiego konkretnie powodu.
Wpisy można sortować po hasztagach, wpisanej tam geolokalizacji czy liczbie polubień.
Jeżeli wierzyć stronie internetowej projektu, serwisy oparte o Pixelfeda tworzą społeczność o wielkości 902 tysięcy osób, które opublikowały ok. 95 milionów zdjęć, co jak na projekt tworzony oddolnie jest bardzo dobrym wynikiem.
Swojego czasu korzystałem z serwisu metapixl.com, jednak z uwagi na to, że chciałem sobie ograniczyć liczbę mediów społecznościowych (i Pixelfed nie był moją społecznościówką „pierwszego kontaktu”), zdecydowałem się całkowicie zrezygnować z korzystania z Pixelfeda. Ale może ktoś z Was się do niego przekona?
Parę słów na koniec
Kiedy wymieniałem się kontaktem z jedną z osób, otwartym tekstem powiedziałem, że nie korzystam z żadnych usług Facebooka. Ta w odpowiedzi powiedziała, że… „chciałaby tak żyć”. I tego akurat nie zmyśliłem, to były autentyczne słowa, co mnie utwierdziło w przekonaniu, że mam dla kogo prowadzić swoją działalność.
Na sam koniec przytoczmy słowa jednego z chińskich mędrców, Laoziego: „nawet największy marsz zaczyna się od pierwszego kroku”.
Chciałbym Was do tego zachęcić — zróbmy ten pierwszy krok, nawet wspólnie. Zacznijmy eksplorować alternatywne rozwiązania oraz wzajemnie promować o nich wiedzę. Bądźmy stanowczy w swoich decyzjach, ale pamiętajmy, by nie działać nachalnie — inaczej osiągniemy odwrotny efekt.
Pamiętajmy, że w jedności i w podejmowaniu decyzji razem tkwi ogromna siła.
Źródła
Zdjęcie tytułowe pochodzi ze strony pixabay.com i jest ono autorstwa Kieu Truonga.
Skomentuj Julita Wójcik Anuluj pisanie odpowiedzi