[OPINIA] O social mediach i prawnych limitach wiekowych

Zakazywanie młodzieży dostępu do social mediów to zasłona dymna — prawdziwe źródło problemu leży w uzależniających algorytmach i braku odpowiedzialności dorosłych. Rządy mówią, że działają, ale nie są w stanie niczego innego zasugerować, niż zwyczajna cenzura prewencyjna.

To jest opinia jednej z piszących dla „Kontrabandy” osób i jej treść może odbiegać od ogólnie przyjętych w tym serwisie norm etyki dziennikarskiej.

Niniejszy tekst został opublikowany bez znacznych modyfikacji w oparciu o tekst z mojego bloga, i został on oryginalnie udostępniony w listopadzie 2024 roku.

Będę z Wami szczery: takie zabawy w kotka i myszkę nic nie dadzą, jeżeli nie zidentyfikujemy właściwego zarzewia problemu. A ten jest w zupełnie innym miejscu. Niemniej rządy nie wyciągają z tego wniosków i dalej twierdzą, że ban na social media do pewnego limitu wiekowego będzie panaceum na wszystkie bolączki związane z uzależnieniem od internetu. Problemu należy szukać owszem w uzależniających algorytmach największych platform, ale i też w indolencji rządów państwowych czy rodzicach, którzy bez głębszego zastanowienia się dają jeszcze niemowlakowi telefon zamiast smoczka.

Przykładowo Australia, która zapowiedziała wprowadzenie de facto blokady na cztery najpopularniejsze serwisy w tamtym kraju (i w sumie nawet w kontynencie) – na Facebooka, Instagrama, TikToka oraz Twittera. Blokada miałaby dotyczyć osób poniżej 16. roku życia, a rząd, który się “pochwalił” takim planem wprowadzenia w życie niniejszego obostrzenia zasłonił się “problemami psychicznymi dzieci”. Niestety, należy takie kłamstwo zdementować. W zasadzie na całym świecie z pewnymi wyjątkami można korzystać z platform społecznościowych po ukończeniu 13. roku życia. Jednak problem polega na tym, że takie prawo jest w rzeczywistości martwe:

Organizacjom działającym na rzecz dzieci udało się doprowadzić do tego, by do czasu ukończenia 13. roku życia [w Unii Europejskiej], nieletni chcący korzystać z mediów społecznościowych potrzebowali do tego zgody rodziców lub opiekunów.

Wbrew pozorom nie ma łatwego sposobu na skuteczne zweryfikowanie, czy rzeczywiście rodzic wyraził zgodę na założenie konta w jakimkolwiek serwisie społecznościowym przez swoje dziecko. Na poziomie niewymagającym spojrzenia w dokumenty tożsamości (które obowiązkowe stają się przynajmniej w Polsce dopiero po osiągnięciu pełnoletności) wymagałoby to dobrej woli rodzica i ręcznego skonfigurowania obu kont – i swojego (jako rodzica), oraz konta dziecka, efektywnie sprawiając, że termin “zgody opiekuna prawnego” powoduje zabicie sensu tego typu legislacji, przy okazji ujawniając niekompetencję rządów w takiego typu sprawach. A jednak w Australii wymyślili kolejne “wytłumaczenie” – bo “dzieci”.

Co na to dane policyjne? Przykład Polski

Jak rzeczywiście “ważne” są dzieci, to należy im zapewnić dobrze ufundowaną psychiatrię. Problem braku wystarczających funduszy na tę dziedzinę medycyny ujawnił się w czasach pandemii COVID-19, przynajmniej w Polsce. Minęło prawie 5 lat od stwierdzenia pierwszego przypadku zachorowania u nas (4.03.2020), a jednym z następstw postępującej epidemii był ogromny wzrost prób samobójczych wśród osób niepełnoletnich.

W ubiegłym, bo 2023 roku policja podała dane o kolejnym wzroście – i choć nieznacznym w porównaniu z rokiem 2022 roku (2.139 prób samobójczych w tym 145 śmiertelnych), to mimo wszystko mocny trend wzrostowy wśród nastolatków jest widoczny, gdy zwiększymy rozstaw lat do nawet ostatniego roku przed pandemią COVID-19 (a nagły wzrost zaczął się w 2021 roku). Zgodnie ze statystykami podawanymi do wiadomości publicznej przez polską policję (i to są dane za osoby do 18. roku życia włącznie, które pogrubiłem):

  • w 2019 roku stwierdzono 951 prób samobójczych (z 11.961 wszystkich), z czego 98 zakończyły się śmiercią (z 5.255 wszystkich);
  • w 2020 roku odnotowano ich 843 (z 12.013 wszystkich, więcej o 52 prób niż w 2019 roku), z czego 107 zakończyły się śmiercią (108 prób mniej i 9 śmierci więcej niż w 2019 roku, wszystkich śmierci w 2020 roku: 5.165, mniej o 90 śmierci niż w 2019 roku);
  • w 2021 roku odnotowano ich 1.496 (z 13.798 wszystkich, więcej o 1.785 prób niż w 2020 roku), z czego 127 zakończyły się śmiercią (653 prób więcej i 20 śmierci więcej niż w 2020 roku, wszystkich śmierci w 2021 roku: 5.201, więcej o 36 śmierci niż w 2020 roku);
  • w 2022 roku odnotowano ich 2.093 (z 14.520 wszystkich, więcej o 722 prób niż w 2021 roku), z czego 156 zakończyły się śmiercią (597 prób więcej i 29 śmierci więcej niż w 2021 roku, wszystkich śmierci w 2022 roku: 5.108, mniej o 93 śmierci niż w 2021 roku);
  • w 2023 roku odnotowano ich 2.139 (z 15.133 wszystkich, więcej o 613 prób niż w 2022 roku), z czego 145 zakończyły się śmiercią (46 prób więcej i 11 śmierci mniej niż w 2022 roku, wszystkich śmierci w 2023 roku: 5.233, więcej o 125 śmierci niż w 2022 roku).

Przejdźmy do liczby prób samobójczych ze względu na choroby psychiczne (te też policja podaje do wiadomości publicznej, jednak bez podziału na kategorie wiekowe):

  • 2019 – 963;
  • 2020 – 1.033;
  • 2021 – 1.068;
  • 2022 – 1.034;
  • 2023 – 1.171.

Jakąkolwiek próbę kontaktu (podobnie jak powyżej, bez podziału na kategorie wiekowe), którą policja mogła ustalić (przyjmuję, że brak możliwości ustalenia to brak jakiejkolwiek próby kontaktu z instytucjami pomocowymi) podejmowało w roku:

  • 2019 – 1.846 osób;
  • 2020 – 2.003 osób;
  • 2021 – 2.479 osób;
  • 2022 – 2.765 osób;
  • 2023 – 3.074 osób,

co pokazuje, że wraz z kolejnymi latami zapotrzebowanie na usługi psychologiczne i psychiatryczne po prostu rosło.

Jeżeli wierzyć wyłącznie policyjnym statystykom, zapotrzebowanie dalej przerasta podaż przynajmniej kilkukrotnie, w konsekwencji powodując wzrost prób samobójczych ze względu na brak odpowiedniego finansowania m.in. linii pomocowych takich jak 116 111 (“Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży”), który już raz przestał otrzymywać dofinansowanie rządowe (co na szczęście odwrócono). Mając więc odpowiednio przygotowane dane, wróćmy do pierwotnego tematu.

Blokowanie najpopularniejszych platform społecznościowych nie poprawi sytuacji, tak jak zakładano

W ogóle prawo nie poprawi sytuacji, jeżeli nie jest ono dobrze napisane i skutecznie przestrzegane przez służby mające na celu egzekwowanie konsekwencji wynikających z popełnienia naruszeń. I jako zadeklarowany przeciwnik największych platform społecznościowych rzędu Facebook, Instagram, TikTok itd. twierdzę, że nakładanie ograniczeń wiekowych drogą legislacji nie rozwiąże sytuacji. Wręcz przeciwnie, może ją nawet pogorszyć.

W mojej opinii jest to nieudolne wytłumaczenie tego, że rząd zawalił w innych sprawach (np. brak wystarczających akcji informacyjnych w czasach nauki zdalnej w trakcie pandemii o tym, żeby dokonywać samokontroli [słowo klucz] spędzanego w internecie czasu) i próbuje cenzurę wytłumaczyć nagłym zadbaniem o stan psychiczny w szczególności osób niepełnoletnich.

Jednak sami właściciele tego typu platform nie pozostają również bez winy – w 2018 roku konta Społecznej Inicjatywy Narkopolityki (SIN na Facebooku i Instagramie zostały zablokowane, co poskutkowało wieloletnim pozwem sądowym – które wygrał właśnie SIN). Był to też pierwszy pozew w Polsce z tytułu niesłusznej blokady. Ponieważ największe platformy społecznościowe, takie jak TikTok przechodzą na moderację w pełni automatyczną (swoją drogą, co może pójść nie tak?), tego typu pytań, czy wyciągnięte konsekwencje były słuszne czy też nie, będzie po prostu więcej.

Innym problemem pozostaje też fakt, że od lat byliśmy przyzwyczajani do tego, że Facebook czy inne społecznościówki od Big Techów są “przyszłością”, i że tam jest “każdy”. Już teraz niemowlakom opiekunowie dają telefony do rąk z włączonym YouTube’em, żeby ten “się uspokoił”, a później rodzi się problem, który niemal zawsze rozwiązywany jest de facto coraz to ostrzejszą cenzurą. W konsekwencji w szczególności ci, którzy uznają big techowe społecznościówki za “cały internet”, narzekają na tego typu sytuacje, które im zgotowały osoby o wiele starsze wiekowo (przy czym mało kto – a już na pewno w rządach – w ogóle chce się podjąć realnych działań mających na celu odwrócenie tego trendu oprócz eksperymentowania z ogranicznikami wiekowymi, podobno będącymi “antidotum na problemy psychiczne młodzieży”). Należy też wspomnieć, że sam rząd (przynajmniej poprzedni, ale i też obecny) uwielbia Twittera, tak naprawdę zmuszając ludzi do rejestrowania się na tej platformie, żeby się w ogóle dowiadywali z prywatnych kont polityków o nowych ustawach, które potencjalnie mogą dotknąć sporą rzeszę obywateli. W szczególności Krzysztof Gawkowski, który tak chciał zwalczyć Big Techy jako minister cyfryzacji, sam do nich pojechał sprawdzić, czy wszystko u nich jest w porządku. Kurtyna.

Konkludując, skoro politycy chcą traktować ograniczniki wiekowe jako panaceum na problemy z social mediami, czy to teraz, czy w przyszłości, to lepiej, żeby tego nie robili i zamiast tego pokazali od siebie dobry przykład, że np. wszelkie zmiany w ustawach powinno się ogłaszać na stronie internetowej rządu, a nie na prywatnym koncie polityka z koalicji rządzącej na Twitterze (czy jeszcze gorzej, informować o rozwalonej tamie na południowym zachodzie Polski przez Facebooka, a nie np. alerty RCB). Bo tak jest między innymi w Polsce. W ten sposób damy ludziom wybór, czy chcą się pakować w wir social mediów z tej zdecydowanie bardziej uzależniającej części (choć Fediwersum koniec końców potrafi też uzależnić) w ogóle, czy też nie. Dlatego, jeżeli mają być już koniecznie media społecznościowe – to te, które mają mniejszy wpływ na psychikę. Ale najpierw należy wyprowadzić publikację najważniejszych dla obywateli informacji z zamkniętych źródeł, takich jak big techowe social media.

Źródła

Zdjęcie tytułowe zostało zrobione przez Julianę Castro i jest ono dostępne na Wikimedia Commons na licencji Creative Commons BY-SA 4.0 International.

Wesprzyj „Kontrabandę”!

„Kontrabanda” jest portalem, na którym nie ma reklam, nadmiaru treści sponsorowanych ani też clickbaitów. Prowadzimy go w trzy osoby z zamiłowania do technologii. Z tego względu naszym jedynym źródłem utrzymania się są na ten moment dobrowolne datki.

Przemyśl przelanie nam nawet kilku złotych miesięcznie jedną z wybranych metod, żeby „Kontrabanda” mogła się rozwijać. Dziękujemy!

Nie jesteś w stanie wesprzeć nas finansowo w tej chwili? Żaden problem. Wystarczy już nawet to, że przekażesz dalej artykuł napisany na „Kontrabandzie”, taki jak ten, który obecnie czytasz.